Wszyscy policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Legionowie oraz podległych jej komisariatów, którzy mieli akurat służbę, policyjny helikopter oraz pies tropiący przez całe piątkowe popołudnie i sobotni ranek poszukiwali zaginionego mieszkańca Legionowa. Istniało bowiem ryzyko, że mężczyzna może chcieć popełnić samobójstwo.

Zaginiony 64-letni mężczyzna mieszkał na legionowskiej III Parceli. Z relacji jego rodziny wynikało, że z domu wyszedł w piątek (30 listopada) rano. Gdy długo nie wracał, domownicy zawiadomili o całej sprawie policję. Było to około godziny 14.00. – Gdy ponadto dowiedzieliśmy się, że ten mężczyzna może mieć myśli samobójcze, rozpoczęliśmy poszukiwania pierwszej kategorii – mówi kom. Robert Szumiata, oficer prasowy KPP w Legionowie. Z relacji rodziny wynikało, że zaginiony mógł się udać do pobliskiego lasu.

 

W poszukiwania mężczyzny zaangażowali się wszyscy policjanci z Legionowa i ościennych komisariatów, którzy mieli tego dnia służbę. Z komendy stołecznej ściągnięto także helikopter z kamerą termowizyjną, a z Nowego Dworu Mazowieckiego psa – tropiciela. – Razem z rodziną prowadziliśmy poszukiwania do godziny 22.00. Potem, z uwagi na porę dnia i warunki atmosferyczne, zostały one przerwane – mówi kom. Szumiata. Wznowiono je następnego dnia rano.

Około godziny dziewiątej w lesie u zbiegu ulic Jaśminowej i Alei Róż znaleziono zwłoki zaginionego mężczyzny. Ciało wisiało na gałęzi jednego z drzew. Przybyły na miejsce lekarz pogotowia stwierdził zgon. Prokurator wykluczył udział osób trzecich w tym tragicznym zdarzeniu. Wszystko więc wskazuje, że było to samobójstwo. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, zmarły zostawił list, w którym pisał o swoich problemach zdrowotnych.