Włodzimierz Wysocki wielkim bardem był – to pewne. Zdaniem występujących w czwartek w Legionowie twórców Projektu Volodia, nawet największym. I dlatego postanowili muzycznie go uhonorować. Udowadniając przy okazji, że utwory słynnego pieśniarza równie dobrze sprawdzają się w bardziej rozbudowanych aranżacjach.

– Przyjęliśmy założenie, żeby ta muzyka różniła się od dotychczas znanych wersji Wysockiego, czyli takich z bardem i gitarą. Przede wszystkim chcieliśmy je wzbogacić i dotrzeć do młodszej publiczności, aby dowiedziała się, że ktoś taki jak on istniał – mówi wokalista Janusz Kasprowicz. – Muzyka w naszym wykonaniu jest bardzo bogata w różnorodność instrumentów. Często też zmieniamy harmonię utworów – dodaje grający na gitarach i banjo Robert Gawron. Nie zmieniając, rzecz jasna, ich literackiego przesłania. Wręcz przeciwnie, często wzmacniając je sugestywnymi partiami instrumentalnymi czy prezentowanymi za sceną archiwalnymi zdjęciami i filmami.

Co ciekawe, wielu rusofilom – na czele z prezydentem Legionowa – koncert mógł się spodobać, zanim jeszcze w ogóle się zaczął. Scena była bowiem usiana stylowymi przedmiotami z czasów ZSRR, na czele z karafką wypełnioną, jak zapewniali wrocławianie, najprawdziwszym samogonem. Później, w trakcie koncertu, jeden z widzów miał nawet przyjemność skosztować wyeksponowane przez artystów ogóreczki… – Koncert sam w sobie powinien być takim minispektaklem. Wizualne wrażenia publiczności są ważne – uważa Kasprowicz. – Po prostu nawiązujemy do klimatu, który wtedy, w naszym wyobrażeniu, panował. Bo, bądźmy szczerzy, pamiętamy to tylko jako dzieci – przyznaje „wioślarz” grupy.

Gdy na scenie zabrzmiała muzyka, szybko okazało się, że autorzy Projektu Volodia mieli pomysł nie tylko na scenografię. Dźwięki, które w czwartek wypełniły salę widowiskową ratusza, na czele z charakterystycznym, mocnym głosem wokalisty, przypadłyby pewnie do gustu samemu Wysockiemu. Choć Janusz Kasprowicz nie stronił od wykonywania utworów mistrza w oryginalnej wersji językowej, większość zaśpiewał po polsku. Ale i w jednym, i w drugim przypadku, trudno było oprzeć się wrażeniu, że tworzone w socjalistycznej rzeczywistości teksty nic a nic się nie zestarzały. Czemu zresztą trudno się dziwić – tak to już z prawdą bywa. – Poezja Wysockiego jest cały czas aktualna. Pisał może w innych czasach, natomiast, wczytując się w jego teksty, cały czas dostrzega się w nich współczesną rzeczywistość – mówi Robert Gawron. A wokalista zespołu dodaje: – Mają podwójne dno, dzięki czemu łatwo odnaleźć w nich swego rodzaju uniwersalną ponadczasowość.