Wysokie drzewa rosnące między blokami są zawsze ozdobą osiedli mieszkaniowych. Często jednak stają się obiektem sporów pomiędzy urzędnikami a mieszkańcami. Bo gdy jedni chcą je przycinać, drudzy się na to nie zgadzają.

– Problem jest zawsze wtedy gdy chcemy podciąć gałęzie, czyli dokonać pielęgnacji. Niektóre drzewa są już na tyle duże, że ich gałęzie, co prawda nie wchodzą w elewację ani nie są suche, ale zasłaniają światło. Mieszkańcy skarżą się więc, że mają ciemno w mieszkaniu i praktycznie przez cały dzień muszą palić światło elektryczne – mówi Agnieszka Borkowska, kierownik administracji osiedla  Sobieskiego.Taki problem mają między innymi lokatorzy jednej klatki w bloku 108 na osiedlu Sobieskiego. Rosnący tuż przed ich oknami ponad trzydziestoletni dąb do tego stopnia im przeszkadza, że gdy w piątek (26 października) przed ich budynkiem zjawili się pracownicy administracji osiedla wraz z przedstawicielami Referatu Ochrony Środowiska Urzędu miasta w Legionowie, rutynowa kontrola stanu osiedlowej zieleni przerodziła się w niewielką awanturę.

Mieszkańcy nalegali na to, żeby gałęzie dębu zostały przycięte. Urzędnicy tłumaczyli natomiast, że nie pozwalają im na to przepisy. Ustawa o ochronie przyrody wyraźnie bowiem mówi, że w przypadku drzew które mają więcej niż dziesięć lat, usuwać można tylko gałęzie obumarłe, zagrażające budynkowi lub wystające poza uformowaną koronę drzewa. – W tym przypadku nie wiedzę żadnych powodów i potrzeby dokonywania zabiegów pielęgnacyjnych. Jest to piękne, zdrowe drzewo i ma ładnie uformowaną koronę – mówi Robert Wieczorek, kierownik Referatu Ochrony Środowiska UM w Legionowie. Z tym akurat dębem wiele się więc zrobić nie da. Trzeba też pamiętać o tym, że każda próba usunięcia jego gałęzi na własną rękę, będzie skutkowała surowymi karami finansowymi.

Administracja osiedla Sobieskiego ma na szczęście pomysł co zrobić, aby w przyszłości podobnych sytuacji uniknąć. – Będziemy starali się popodcinać wszystkie drzewa, które nie mają jeszcze dziesięciu lat. Zależy nam na tym, aby nie doprowadzać do takiej sytuacji jak tutaj przy budynku 108 – mówi Agnieszka Borkowska.