Z ornitologicznego porzekadła o nasiąkającej za młodu skorupce większość narodu wyciągnęła wniosek, że systematycznie – szczególnie na etapie szkolnej edukacji – należy ją podlewać. Charakterystyczne jest to, że im w kraju lepiej, tym więcej sposobów i chętnych do dbania o to, by małe jajo miało wszystko na miękko. Dawniej było inaczej. Gdy moja matka staruszka (całe szczęście, że nie ma dostępu do „Miejscowej”…) uczęszczała w latach 60. do wiejskiej podstawówki, rano – zamiast ciepłego gimbusa – czekał na nią co najwyżej mały kubek ciepłego mleka, a po nim kilkukilometrowy country walking. Wtedy nie tylko mleko się nie przelewało. Teraz zaś nasza słowiańska wyspa na oceanie tonącej Europy jest w nim wręcz skąpana! O miodzie nie wspominając. Na przykład taka ministra Mucha, mając uzasadnione przekonanie, że w dorosłym sporcie wszystko (jest jak na)leży, chętnie znajduje czas na nawiedzenie takiego na przykład Legionowa, celem pocukrzenia trochę młodym sportowcom. I cóż z tego, że koniec końców piękna Dżoana na Orliku nie wylądowała? Liczą się chęci. Tak naprawdę lokalni włodarze powinni się z tego afrontu cieszyć: to przecież nie na Platformie muchy siadają najchętniej… A oni widocznie są czyści.   
    Nie wsparła legionowian dobrym słowem pani ministra, wsparli legionowianie swych rodaków na Ukrainie. Pomni faktu, że jakieś dwie dekady temu sami byli w infrastrukturalnej d…, chcą im udowodnić, że jeszcze polska hojność nie zginęła. I chwała im za to, bo w Kowlu uczniowie spod znaku białego orła o Orliku i dygnitarskich wizytach mogą tylko pomarzyć. Zamiast na podobieństwo polskich kolegów starać się o sankcjonujące nieuctwo lipne papiery z przedrostkiem „dys”, siedzą nad książkami i zwyczajnie usiłują przetrwać w obcym, często nieprzyjaznym środowisku, planując przyszłość za zachodnią granicą. U nas. To nic, że patriotyzm przeplata się tam z ekonomią. O pieniądzach nie myślą tylko ci, co je posiadają. Większość ludzi patrzy na życie przez pryzmat środków, za które trzeba je finansować. Jakie czasy, takie ideały. Doglądając kowelskiej skorupki polskości Legionowo nic na pewno nie traci. Zyskuje natomiast pewność, że – nasiąkając wdzięcznością i miłością do kraju przodków – na starość wołyńska ziemia nimi trąci. Albo nawet wcześniej.

Poprzedni artykułRada na Kowel
Następny artykułTurniej, że Mucha nie siada
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.

3 KOMENTARZE

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.