Błoto, piach, woda, przeszkody terenowe i niesprzyjające ukształtowanie terenu –  to wszystko znalazło się na pięciokilometrowej trasie pierwszego w powiecie legionowskim biegu ekstremalnego, Dirt Hunter. Odbył się on w niedzielę (9 września) na terenie ośrodka wypoczynkowego Promenada w Białobrzegach.

– Pomysł zrodził się stąd, że chcieliśmy odejść od typowych biegów wytrzymałościowych, czyli takiego żmudnego biegania po asfalcie. Postanowiliśmy więc dodatkowo urozmaicić trasę przeszkodami, które mogą uatrakcyjnić bieganie – mówi Adam Sułowski, organizator biegu.

Były to na przykład to na przykład liczące ponad dwa metry ścianki, uplecione z lin tak zwane mosty komandosa, drabinki, płoty i rampy. Zawodnicy więc nie tylko biegali, ale także skakali, wspinali się, czołgali, a nawet brodzili po pas w wodzie.

Na starcie dwóch biegów indywidualnych, jednego drużynowego i biegu specjalnego stanęło w sumie ponad 200 osób. – Wszystko przygotowaliśmy w ten sposób, żeby było mimo wszystko bezpiecznie. Odeszliśmy od drutów kolczastych, które zapowiadaliśmy. Stało się tak ze względów bezpieczeństwa. Chcemy dać się po prostu poznać zawodnikom. W następnych edycjach ludzie już będą wiedzieli o co chodzi i wprowadzimy różne inne fajniejsze elementy – dodaje Adam Sułkowski. Wyjadacze tego typu biegów chcieliby z pewnością, aby były to elementy, które podniosą stopień jego trudności. Innymi słowy, Dirt Hunter mógłby być bardziej ekstremalny. – Trasa powinna być ciut dłuższa i wszystko byłoby OK. Można też było zostać przy tym dystansie, ale jeszcze bardziej ją urozmaicić. Konfiguracja terenowa sprzyja naprawdę ciekawym przeszkodom – mówili zaraz po biegu członkowie grupy Dragon Fight Club z Sochaczewa.

Sprzyja też dobrej zabawie. Niektórym zawodnikom jej na pewno nie brakowało. Tym bardziej, że wzięli sobie do serca zapowiedzi organizatorów, że Dirt Hunter jest powrotem do prehistorii. Na starcie zjawili się więc… w strojach jaskiniowców.. – Kolega je zrobił, ale pobiegł teraz do lasu bo mamuta musi na obiad przynieść – mówi Agata, jedna z zawodniczek. Mamuta zdobyć się co prawda nie udało, ale za to każdy z zawodników po ukończeniu trasy dostawał pamiątkowy medal. Najlepszy biegacz, pięciokilometrowy bieg Dirt Hunter pokonał w niespełna 14 minut. 

1 KOMENTARZ

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.