Na początku ubiegłego tygodnia pracownicy wieliszewskiego Referatu Ochrony Środowiska przyjęli telefoniczne zgłoszenie od działkowicza ze Skrzeszewa dotyczące wyrzucenia dużej ilości odpadów na łąkach w Kałuszynie. Po przybyciu na miejsce urzędnicy stwierdzili, że część śmieci pochodzi z gospodarstwa domowego, jednak w większości są to odpady z warsztatu samochodowego.

Stało się to jasne, gdy na miejscu znaleziono dokument zawierający dane osobowe domniemanego sprawcy. Osobą, która pozbyła się w nielegalny sposób tak dużej ilości odpadów, okazał się mieszkaniec gminy posiadający warsztat samochodowy.Z wizji lokalnej został sporządzony protokół oraz dokumentacja fotograficzna, a sprawa została przekazana policji. Ta z pewnością ukarze sprawcę, zostanie on także, w drodze decyzji administracyjnej, zobowiązany do usunięcia odpadów z łąki oraz do okazania wójtowi gminy dokumentu potwierdzającego ich odbiór przez przedsiębiorcę mającego stosowne zezwolenie na taką działalność. Jak zatem widać, dzięki własnej niefrasobliwości sprawca poniesie za swoją ekozbrodnię zasłużoną odpowiedzialność. Szkoda tylko, że nie wszyscy jemu podobni zostawiają na miejscu dokumenty umożliwiające ich identyfikację…

Poprzedni artykułPraca po pięćdziesiątce
Następny artykułPrzygoński punktuje
Trudno powiedzieć, czy to wpływ zodiakalnego Koziorożca, ale lubi czasem nabić kogoś na medialne rogi. Starając się przy tym, a to coraz rzadsze zjawisko, nie nabijać w butelkę czytelników. 53-letni chłopiec starannie skrywający swe emocje. Głównie pozytywne. Posiadacz wielu cech, które dyskwalifikują go jako wzór dziennikarza. Mimo to od dwóch dekad dzielnie trwa na legionowskim posterunku.