Zamiast zająć się realnymi problemami obywateli, politycy Platformy Obywatelskiej od dłuższego czasu wytrwale dążą do „uszczęśliwienia” spółdzielców. I nie pytając zainteresowanych o zdanie, prą de facto do zniszczenia polskiej spółdzielczości. Najbardziej ucierpieć może ta mieszkaniowa. Może, ale wcale nie musi. Sejmowa bitwa, o ile do niej dojdzie, jest jeszcze do wygrania.   
    Pierwsze podejście do przepchnięcia przez Sejm własnych projektów ustaw o spółdzielniach mieszkaniowych Platforma Obywatelska zrobiła rok temu. Wtedy, jak przypomnieli posłowie SLD na lipcowym spotkaniu z reprezentantami krajowej spółdzielczości, PO się potknęła.

Atak z lewej flanki
    – Udało się jeden z tych projektów odrzucić na forum obrad plenarnych, a drugi w Komisji Infrastruktury. Teraz jesteśmy świadkami ponownej próby uchwalenia praktycznie identycznych przepisów – oznajmił zebranym Leszek Miller, przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Jego zdaniem, intencje lidera koalicji są aż nadto czytelne. – Widać wyraźnie, czy to wprost, czy to w sposób ukryty, nowe przepisy zmierzają do likwidacji spółdzielczości. I to, paradoksalnie, w ogłoszonym przez ONZ Międzynarodowym Roku Spółdzielczości – dodał były premier. Podobny „prezent” polscy spółdzielcy dostali od posłów 22 lata temu. I tracąc dużą część wspólnego majątku oraz zaplecze naukowo – techniczne, nigdy się po nim nie podnieśli. – Można zrozumieć błędy, jakie były popełnione w reformowaniu spółdzielczości na początku transformacji ustrojowej. Wszyscy trochę się zagubiliśmy, nie bardzo wiedzieliśmy jak wygląda wolny rynek. Ale trudno zrozumieć brak woli naprawienia popełnionych błędów – mówił Alfred Domagalski, prezes zarządu Krajowej Rady Spółdzielczej.
    Sęk w tym, że parlamentarzyści PO, na czele z posłanką Lidią Staroń, swoich błędów zdają się nie dostrzegać. Wręcz przeciwnie, pozują na spółdzielczych dobroczyńców. – To, co się dzieje w wielu spółdzielniach, jest nie do zaakceptowania i ludzie, którzy są członkami spółdzielni, muszą mieć elementarne podstawy do tego, by podejmować decyzje w imię ich interesów, bowiem to oni, jako spółdzielcy, są władzą, a nie prezesi, którzy są pośrednio wyłaniani – uważa poseł PO Paweł Olszewski.{flv}sejm_1|546|400|{/flv}

Przelob(b)owany liberalizm
    Według inicjatorów wtorkowego spotkania, ale też znawców rynku mieszkaniowego i szefów organizacji spółdzielczych, argumenty o „wszechwładzy prezesów” i rozprawieniu się z patologiami, to tylko zasłona dymna. Prawdziwy cel ma być zupełnie inny. – Będzie to duży skok prywatnych deweloperów na tereny spółdzielcze, a w dużych miastach jest ich nawet do 40 procent. To ogromne obszary. Ta ustawa nie do końca reguluje kwestie własności, i tego, jak te tereny miałyby być sprzedawane. Uważamy, że ustawa, którą proponuje pani poseł Lidia Staroń, będzie powodowała – w dłuższej perspektywie, nie od razu – likwidację spółdzielni mieszkaniowych – ostrzega Dariusz Joński, rzecznik Sojuszu Lewicy Demokratycznej.  
    Działania PO niepokoją z wielu względów. Zadziwia upór, z jakim posłowie forsują nieco tylko zmodyfikowaną ustawę, której wady wytknął wcześniej Trybunał Konstytucyjny. Jej przepisy naruszają m.in. konstytucyjną zasadę własności i innych praw majątkowych. Ułomność tego aktu dostrzegają też Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych oraz Krajowa Rada Sądownictwa. Według tej ostatniej ingeruje on w konstytucyjną wolność zrzeszania się, a także w prawa spółdzielców. W reakcji na takie działania Platformy, SLD przygotowało własny projekt ustawy dotyczącej aż ośmiu milionów Polaków. – Uważamy, że oprócz własności odrębnej, powinna być też własność spółdzielcza – tak jak to było dawniej. I tym się różnią nasze projekty: my dajemy spółdzielcom wybór, a pani Lidia Staroń chce niemalże zmusić każdego mieszkańca, aby miał tylko jedną możliwość: wykupić lokal i posiadać własność odrębną – mówi rzecznik SLD. W szczere intencje lewicy PO nie wierzy. Odpierając przy tym zarzuty o konstruowaniu swej ustawy pod dyktando wietrzących interes deweloperów i zarządców nieruchomości. – To kompletna głupota. Problem polega na tym, że SLD chce bronić prezesów spółdzielni, którzy niejednokrotnie wspierali tę partię w działaniach politycznych – twierdzi poseł Olszewski.

Koniec Spółdzielni? To bzDurka    
    Jeśli projekt PO wszedłby w życie, od nowego roku w zasobach legionowskiej SML-W automatycznie powstałoby 130 wspólnot mieszkaniowych. Przewiduje on bowiem, że jeśli w budynku spółdzielczym jest choć jedno wyodrębnione mieszkanie, z mocy prawa zawiązuje się tam wspólnota. Opinia lokatorów jest bez znaczenia. Gdyby to nastąpiło, z dnia na dzień przestanie istnieć spółdzielczy solidaryzm, a mieszkańcy bloków, którzy dotąd czerpali z niego mniej niż dawali, będą mogli zapomnieć o rewanżu ze strony sąsiadów. Mając to na uwadze, dziwi fakt, że pod projektem PO podpisał się legionowski poseł Zenon Durka. Dlaczego to zrobił, nie wiadomo. W jego biurze informują tylko, że… informacji nie będzie. – No, niestety z przyczyn ogólnopolitycznych – powiedział głos w słuchawce. Zaniepokojenie działaniami Zenona Durki wyraził m.in. prezes SML-W. W skierowanym do posła liście otwartym przypomniał mu, że sam przez wiele lat mieszkał w jej zasobach, a obecnie żyje w nich prawie połowa legionowian. Szymon Rosiak przedstawił też dane świadczące o doniosłej roli spółdzielni w życiu miasta. Odpowiedzi dotąd nie uzyskał.
    Pocieszający jest fakt, że wbrew pierwotnym planom, projektów Platformy Obywatelskiej sejmowa machina na razie nie mieliła. A gdy ewentualnie zacznie, opozycja zapowiada akcje sabotażowe. – Chciałem państwa zapewnić, że tak jak w poprzednich kadencjach, tak i obecnie będziemy konsekwentnie czynić w parlamencie wszystko, aby nie dopuścić do przyjęcia złych rozwiązań prawnych firmowanych przez grupę posłów Platformy Obywatelskiej – obiecał przybyłym do Sejmu spółdzielcom Leszek Miller. Cały czas szukamy posłów. Znaleźliśmy poparcie wśród polityków PSL, aby obronić spółdzielczość i mieszkańców spółdzielni – dodaje Dariusz Joński.
    Jak nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, posłowie PO – być może w obawie o sondażowy krach – planują w swych projektach jeszcze pomajstrować. Ma im to zająć co najmniej miesiąc. Jak bardzo w nie zaingerują i co z tego wyniknie dla spółdzielców, okaże się zapewne już wkrótce.

 

Czy mieszkańcy powinni mieć wybór, jeśli chodzi o przynależność do organizacji mieszkaniowych (spółdzielnie, wspólnoty)?{acepolls 4}