Pan Leszek Jankowski, 83-letni mieszkaniec Legionowa, przez całe swoje życie zbierał książki. Interesowała go przede wszystkim historia okupowanej Warszawy, ze szczególnym uwzględnieniem Powstania Warszawskiego. W szczytowym okresie jego księgozbiór liczył około tysiąca pięciuset pozycji. Dziś jest to tylko kilkaset tomów.

Po remoncie mieszkania dla wielu książek zabrakło miejsca. Dlatego pan Leszek postanowił przekazać je legionowskiej bibliotece. – Ja nie potrafię wyrzucić książki na śmietnik. Zadzwoniłem więc do biblioteki i zaproponowałem, że mogę oddać im swój księgozbiór. Poinformowałem też, że może dziesięć procent tych książek jest mniej wartościowa, ale warunek był, że zabierają wszystko, co daję. Pani dyrektor Masiak powiedziała, że bardzo chętnie to wezmą – mówi Leszek Jankowski.Pan Leszek umówił się z dyrektorką legionowskiej biblioteki, że książki odbiorą jej pracownicy. Część pozycji – jak mówi pan Leszek, tych mniej wartościowych – czekała na klatce schodowej. Niedługo po tej rozmowie dwaj pracownicy biblioteki odebrali część księgozbioru. Gdy przez następne dni nie przyjeżdżali po resztę, Leszek Jankowski po raz kolejny zadzwonił do dyrektor Danuty Masiak. – Po rozmowie przyjechało dwóch tych samych panów. Nie próbowali nawet ukryć wściekłości, że znowu musieli do mnie przyjechać. Zabrali ze sobą dwie torby i pojechali. A sterta książek nadal leży – mówi Jankowski.

Po tym zdarzeniu pan Leszek przestał naciskać na bibliotekę. Przestał również myśleć o tym, aby swój księgozbiór komukolwiek przekazać. – Te książki, które teraz zostały, to wyniesie się na śmietnik. Tych najbardziej wartościowych, które miałem dać do biblioteki, to już na pewno nie oddam. W każdym bądź razie nie do biblioteki w Legionowie. Oddam je komuś, kogo to interesuje i kto się na tym pozna – mówi Leszek Jankowski. Może właśnie w tym tkwi problem. Jak bowiem przyznali pracownicy legionowskiej biblioteki, nie jest ona właściwym adresatem tego typu książek. – Należy pamiętać, że księgozbiory, które trzymamy w domu, są perełkami dla nas, ale niekoniecznie muszą być ważnymi pozycjami dla biblioteki. W przypadku tego zgłoszenia była taka sytuacja, że pan posiadał bardzo dużo wydawnictw o Warszawie. Biblioteka nie ma lokalu, który może trzymać tak wiele książek, dlatego udzieliłem informacji właścicielowi tego księgozbioru, że należy to zgłosić do biblioteki wojewódzkiej na ul. Koszykowej. Ona przyjmuje tego typu książki – mówi Kamil Stępkowski, pracownik Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej w Legionowie.

Inna sprawa, że książki pana Leszka nie były w najlepszym stanie. – Były one dosyć stare i trochę zakurzone. Pochodziły z lat 50., 60. i 70. – mówi Bartosz Sitowski, pracownik Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej w Legionowie. A jednym z warunków, na jakich legionowska biblioteka przyjmuje książki od mieszkańców, jest ich dobry stan. – Od dziewięciu lat nasza biblioteka prowadzi akcję „Książka Gratis”, która cieszy się ogromnym zainteresowaniem wśród naszych mieszkańców. Można do biblioteki przynieść książki nieprzydatne, ale mało zniszczone i w dobrym stanie. Przez te dziewięć lat przyjęliśmy tysiące książek. Częścią z nich zasililiśmy nasze księgozbiory, inne trafiły na regał z „Książką gratis” – mówi Danuta Masiak, dyrektor Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej w Legionowie.

Co stanie się ze zbiorem pana Leszka Jankowskiego, nie wiadomo. Póki co, spoczywa w dobrych rękach, rękach pierwszego właściciela.