Powiatowa ekscytacja wizytą greckich piłkarzyków, tudzież mało prawdopodobnym, choć możliwym najazdem ich spłukanych rodaków, coraz bardziej przypomina objawy jednej z chorób, leczonych często z zakładach z niekompletną ślusarką drzwiową. Z miernym zresztą skutkiem. Dla zwyczajnego zjadacza zwyczajnej wygląda to tak, jakby z Olimpu zstępował do nas nie zastęp zuchów z czternastej drużyny w rankingu FIFA (fakt, nasze Orły latają tam w siódmej dziesiątce…), lecz Platon, Sokrates plus słynna Pytia na dodatek. Na lokalny użytek nazwijmy to (przenoszone drogą służbową) schorzenie helladozą. Toczeni przez nią legionowscy urzędnicy, najwyraźniej w wywołanej gorączką malignie, postawili w środku miasta bramę.Stylizowany na starożytną modłę, pusty w środku potworek kojarzyć się może z typowym, wedle znanych mi opisów życiowych oldbojów, wejściem na żydowski cmentarz – wokół tandetnych, miejskich wrót także nie ma żadnego ogrodzenia. – To dopiero łysy głupiec! – pomyśli sobie w tym momencie ten i ów w zarażonym obiekcie przy Piłsudskiego 41 – nie rozumie pismaczyna, że to wspaniały symbol (nawiasem pisząc, lepsze byłyby już chyba rozdawane greckim futbolistom ogrodowe krasnale) naszej słowiańskiej gościnności. Być może, ale jeśli jest ona tej samej klasy, co wydmuszkowaty, pilnowany teraz dzień i noc przez monitoring i ludzi z ratuszowego Secret Service, „witacz”, to na miejscu Greków serdecznie bym za nią podziękował. I pognał trenować na Ukrainę.

Ano właśnie, przy okazji ich przyjazdu lokalni włodarze i marketingowcy zaczęli roztrząsać problem, co jest ważniejsze: miejsce kimania czy kiwania. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia – na urzędowym stołku, oczywiście. W tej fundamentalnej kwestii Legionowo i gmina Serock nie są w każdym razie zgodne. Swoją drogą, ciekaw jestem, jak cierpiący na helladozę pacjenci będą wyglądali po ewentualnym – wszak piłka jest okrągła, a bramki są dwie – wygranym przez greckich hoplitów pojedynku z wojami z plemienia Polan, wspomaganymi przez zaciężnych Franków i Germanów? Na mój gust objawy zatrucia greczyzną błyskawicznie powinny ustąpić. Jeśli nie, pozostanie tylko płukanie głów wywarem z murawy, a w ostateczności zrzut karny. Najlepiej ze stanowiska.